Bardzo pechowy mecz.
To było najważniejsze spotkanie pierwszej połowy sezonu. Wygrana Gwardii w praktyce oznacza, że tak jak na jesieni, musimy walczyć o drugie miejsce, również premiowane awansem do II ligi. Naprawdę, dużo musiałoby się wydarzyć, żeby Harpagoni oddali "lidera".
Mecz zaczął się dla nas fatalnie. Po kilku minutach przegrywamy 2:0 i nie potrafimy się obudzić. Na domiar złego jeszcze w pierwszej kwarcie tracimy Antka, który na skutek faulu doznaje paskudnej kontuzji zerwania torebki stawowej (na filmie nie tylko widać, ale i słychać, brrr.) i nie zagra, nie tylko w tym, ale i w następnych meczach. W II kwarcie walczymy, ale podobnej kontuzji (na szczęście lżejszej) doznaje Kacper. Po opatrzeniu nogi przez pomoc medyczną jeszcze próbuje wrócić na boisko, ale niestety nie jest wstanie kontynuować gry. Z powodu choroby nie ma Tymona, tak więc jedynym nominalnym graczem ofensywnym pozostaje osamotniony Sebastian Kawałek a my gramy z najgroźniejszym rywalem...
Gwardia ma przewagę, ale wcale nie zostaliśmy zdominowani, jakby się mogło wydawać. Tracimy jednak trzecią bramkę.
Nie ma wyjścia. Trener ściąga z bramki Emila, który nakłada koszulkę Antka i musi bardzo szybko przypomnieć sobie grę w polu. Na szczęście niczego nie zapomniał. Tymczasem Adam spomiędzy słupków w tym meczy już nie wyjdzie.
W III kwarcie nadzieje odżywają. Sebastian Klimiuk kapitalnym uderzeniem z powietrza zmniejsza dystans na 3:1. Szukamy drugiej bramki i są ku temu okazje. Dwa słupki, kilka razy "sam na sam".
Gwardia oczywiście też ma swoje okazje, ale przy odrobinie szczęścia... Nic z tego. W tym meczu mieliśmy pecha.
W ostatnich sekundach spotkania zawodnik Gwardii ustala wynik na 4:1
Jednak naprawdę, wielkie brawa dla chłopaków, że po dwóch szybko straconych golach, po stracie dwóch podstawowych zawodników i w konsekwencji stracie trzeciego gola, nie poddali się i walczyli do końca.
WIELKIE BRAWA!
Bramkę dla RKS Okęcie zdobył Sebastian Klimiuk.
